Oto nasza oficjalna lista marzeń, celów i wyzwań.Wybrałyśmy w miarę proste cele, abyśmy miały pewność, że będziemy w stanie jeTrzymajcie za nas kciuki! A my zachęcamy Was do stworzenia własnej listy marzeń. :)
zrealizować. Później oczywiście poprzeczka pójdzie w górę!"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj. "Mark Twain
sobota, 3 maja 2014
Lista marzeń, celów i wyzwań
Wstęp
Często
o tym rozmawiałyśmy. Przeważnie nasze żale były poprzedzone
głęboką ciszą, która po chwili przeradzała się w potok
rozpaczliwych słów.
- Dalej nie wiem co chce w życiu robić,do niczego nie dążę, nie mogę odnaleźć sensu życia, jestem nieszczęśliwa.
I patrzyłyśmy na siebie bezradnym wzrokiem.
Postanowiłyśmy wyznaczyć sobie cele. Już dawniej taki plan ujawniał się w naszych rozmowach, ale nigdy nie potrafiłyśmy zagospodarować trochę czasu, aby wprowadzić plan w życie.
Bo przecież osiągnięcie tego, co się zaplanowało, przynosi choć odrobinę satysfakcji i zadowolenia. Najpierw małe cele, później coraz większe, ambitniejsze. To mogło się udać.
Musiało. Bo cóż nam pozostało? Byłyśmy młode, ale nieszczęśliwe, tkwiące w letargu życia, w jakiś tajemniczy sposób wyzbyte młodzieńczej energii i motywacji do działania. A według naszych obliczeń, nagromadzenie drobnych radości z wypełnianych celów doprowadziłaby do skumulowania pokaźnych rozmiarów „kupy zadowolenia”, która dałaby nam w przyszłości poczucie, że nie zmarnowałyśmy swojego życia. Bo co było gorsze od bezsensownego marnowania czasu? Ale to wbrew pozorom nie było takie łatwe, mieć władzę nad czasem i dobrze go pożytkować.
To był zwykły, kwietniowy dzień. Niezbyt zimny, lecz pochmurny i obdarowujący co jakiś czas skromnym deszczem. Ot tak, jedna z nas, siedząc zanudzona na zajęciach, wysłała wiadomość do drugiej. Przekaz był prosty.
- Tworzymy tę listę marzeń. Podajemy propozycję i wzajemnie zatwierdzamy albo nie.
- Miałam to samo proponować. Zatwierdzam.
I stało się. To nie było trudne.
Fale smsów przepłynęły między naszymi telefonami w ciągu najbliższych godzin. Jedno było pewne. Nic nie pamiętałam z zajęć. W zamian jednak, wypełniło mnie pierwsze od dawna uczucie zadowolenia, które ciągnęło uparcie kąciki ust ku górze.
Gdy miałyśmy tylko czas się spotkać, rozmawiałyśmy żywo o naszych planach i sporządzałyśmy listę celów.
Ustaliłyśmy, że spełnianie swoich drobnych pragnień i marzeń rzeczywiście mogłoby nam dostarczyć sporo radości. Ale cele nie wiążą się przecież tylko z przyjemnością ich wypełniania. Są cele, których osiągnięcie wzmacnia nasz charakter, sprawia, że stajemy się bardziej pewni siebie. Wzmacnia nas, byśmy mogli stawić czoło przeciwnością losu. Uczy nas dystansu do siebie i innych. A kiedy tak się dzieje? Wtedy, kiedy spełnienie danego celu przysparza nam trochę kłopotów i musimy nieźle się nagimnastykować, żeby czegoś dokonać. To są cele, które nie są przyjemne w spełnianiu, ale gdy już tego dokonamy, satysfakcja jest potężna. I trwalsza. Spełnia także rolę dopingu, mobilizuje do działania.
Mobilizacja? Czy to nie to, czego szukamy? Czego nam, młodym, tak bardzo brakuje?
Wydaje się, że mamy już pierwszy cel.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)