Naszym kolejnym marzeniem, a właściwie wyzwaniem był AUTOSTOP :)
Skreśliłyśmy z listy to już w lipcu, ale z wstawieniem posta jak zwykle troszeczkę zwlekałyśmy.
Cała podróż wypadła świetnie, dostarczyła nam wszystkich emocji od stresu przez strach, zmęczenie, zrezygnowanie do nadziei, radości, zadowolenia i spełnienia :D
Naszą podróż rozpoczęłyśmy we wtorek rano.
Mama mówiła: pamiętaj. Starsi mili panowie wcale nie są
starszymi miłymi panami. Pierwszy samochód, który się zatrzymuje, a w nim
starszy pan. Słowak w zadbanym aucie. Trochę krępująco, bo o czym rozmawiać z
starszym Słowakiem? Kilka słów, a potem cisza. W takim razie pomilczmy.
Milczenie też dobre. Po tym jak minęliśmy granicę, starszy pan wysadził nas w
Trstenie, na Słowacji. Czyli nie był ani niebezpieczny, ani niemiły. Skąd to
matczyne uprzedzenie do starszych miłych panów?!
Drugi samochód zatrzymał się po jakichś 20 minutach machania
tabliczką. Młody chłopak. Tym razem atmosfera o wiele lepsza. Pogaduszki przez
całą drogę z wyłączeniem momentu, kiedy przejeżdżamy między wspaniałymi
wzgórzami. Zaparło nam dech. Kiedy zatrzymał się i kupił korbaczki, znów
zaczęliśmy żywo dyskutować. I. i s t n i e j e ? . Dystans dłuższy, zbliżamy
się do Bratysławy. "Ja jestem energija, ty jesteś energija, wszystko jest
energija!"
Ledwo stanęłyśmy na stacji i wyciągnęłyśmy kanapki, kiedy
miałyśmy już kolejny przewóz. Dwóch panów. Czerwone kombinezony, pracują w
jakiejś firmie, bo przyjechali czerwonym vanem i ciężarówką.
- Do Bratysławy?
- Tak! i dalej, do Monachium.
Zaoferowali, że nas podwiozą bliżej stolicy Słowacji. Nie
zastanawiałyśmy się długo.Mają dobre spojrzenia.
- Ja bym swojej córy tak nie puścił! w życiu! - mówi jeden i
wręcza nam ogromną bułkę, którą kilka minut wcześniej kupił na stacji.
Wysiadamy 40 km od Bratysławy. Zaraz potem zatrzymuje się
tir. Niski, o śniadej cerze mężczyzna zaprasza nas do środka. Patrzymy po sobie
i oceniamy, czy można mu ufać. Mimo, że wygląda na niegroźnego, wycofujemy się
z wysokich schodków tira.
- Nie wsiąde!
Ale to wszystko przez te drzwi. Otwierają się tylko z jednej
strony.
Znów stajemy przy drodze. Czwarty autostop. Znów mężczyzna,
w dość starym aucie. Wsiadamy i jedziemy. Okazuje się, że wykształcony
poliglota.Skończył wiele stopni. Ma wytartą kremową bluzkę i lekko zabrudzone
spodnie.
- Mam dwa domy, mnóstwo pieniędzy, tak,że nie muszę pracować
do końca życia. Ale wiecie co...Pieniądze są niczym.
Cztery autostopy i ponad 700km na nami. Dojeżdżamy do
Niemiec, miasto Deggendorf. Rozkładamy się na poboczu, niezbyt wiele ludzi,
więc nikomu nie przeszkadzamy. Siedzimy dalej. Ale zauważył nas mężczyzna.
Mężczyźni bohaterami?
Podchodzi do nas i oferuje pomoc. Nie chcemy się ruszać, bo całkiem wygodnie siedzi się na kamykach. On jednak jest uparty.
- Nie zostawię was tu.
Mamy wybór: inna stacja, gdzie możemy złapać stopa do Monachium lub nocleg,gdzieś w mieście.
Podchodzi do nas i oferuje pomoc. Nie chcemy się ruszać, bo całkiem wygodnie siedzi się na kamykach. On jednak jest uparty.
- Nie zostawię was tu.
Mamy wybór: inna stacja, gdzie możemy złapać stopa do Monachium lub nocleg,gdzieś w mieście.
- Wymyślimy coś razem, nie martwcie się.
Wybieramy jednak stację. Kto wie, może akurat przed północą
dojedziemy do Monachium. A to przecież już tylko 100 km od naszego
celu.Zmieniamy więc miejsce i próbujemy sił na stacji. Wolfgang daje nam jednak
swój numer, zanim odjeżdża.
- Gdybyście mnie potrzebowały, dzwońcie! - widać błysk w
oku.
Zostajemy same. Nikt jednak się nie zatrzymuje przez
następną godzinę. Nie pozostaje nam nic innego, tylko szukać noclegu. Ale
jesteśmy przecież w środku miasta. Obok skrzyżowania autostrady i drogi
miejskiej jest lasek. Całkiem sympatyczny, nieduży. Rozkładamy namiot, otoczone
przez drzewa. Dobry kamuflaż! Huczą pędzące samochody. Kładziemy się w naszym
gniazdku pod śpiworem. Czeka nas dluga noc.
Wstajemy o 5.30 . Nie da się spać. Zbyt duży hałas i emocje,
które nie pozwalają zasnąć. Po złożeniu namiotu kierujemy się na stację
benzynową. Tą samą, co poprzedniego dnia. Niestety przed nami najdłuższe
łapanie stopa. 4 godziny na 4 różnych drogach. I nic. Upał daje się we znaki.
Tylko smutne uśmiechy ludzi, którzy nie są w stanie nam pomóc. Ileż można.
Telefonujemy do Wolfganga. To tak, jakby to przewidział, że będziemy w
podbramkowej sytuacji. Przyjeżdza po nas po godzinie, jest szczęśliwy.
- Lubię pomagać ludziom. - przyznaje się. Troszczy jak o
najlepsze znajome.- Zawiozę was na inną stację, jest większa i łatwiej tam
kogoś złapać. Jeśli wam się nie uda, przyjadę po was jutro.
Dobre uczynki ulegają zwielokrotnieniu i tworzą ogromny
łańcuch łączący wszystkich ludzi na świecie. Zrób coś dobrego dla drugiej
osoby, a szczęście do ciebie wróci. Z podwojoną siłą.
Po jakimś czasie zatrzymuje się drobna kobieta w luksusowym
białym samochodzie.
- Też w waszym wieku podróżowałam stopem. Zawiozę was do
mojego domu, odpoczniecie trochę.
Wsiadamy. Jesteśmy wykończone staniem w tym upale.
Na końcu ostry podjazd i wjeżdżamy do pięknej posiadłości. W
garażach parę samochodów i motorów, stadnina koni i ogromny ogród.
- Nie będziecie dzisiaj już łapać stopa! - szuka dla nas
pociągu. Jest niesamowicie miła i jednocześnie jest pierwszą kobietą, która nam
pomogła. Zawozi nas na stację i kupuje bilety. Nie chce przyjąć pieniędzy.
- Dziewczyny! to wasze wakacje!
Ściska nas na pożegnanie i pędzi do samochodu. A po niej
zostaje tylko w powietrzu cudny zapach jej perfum i dwie butelki owocowych
soków.
Około godziny 17 jesteśmy w Memmingen. To był nasz cel. Miło jest osiągać cele.
Około godziny 17 jesteśmy w Memmingen. To był nasz cel. Miło jest osiągać cele.
Spędzamy tam 3 cudowne dni, jeżdżąc na rowerach, wdrapując się na drzewa i kąpiąc się w dzikich jeziorkach.
Czas mija szybko. W sobotę z bólem żegnamy się z
miasteczkiem i jedziemy do Monachium. Stamtąd już tylko busem do domu.
Siedzę i myślę, jak wiele wspaniałych osób spotkałyśmy.
Każdy nas czegoś nauczył.
LUDZIE SĄ DOBRZY. Naprawdę.
Pomoc człowieka względem nas samych, uczy nas, żeby pomagać innym. Łańcuch dobrych uczynków. :)
Pomoc człowieka względem nas samych, uczy nas, żeby pomagać innym. Łańcuch dobrych uczynków. :)
#autostop #jedziemy #lista #marzeń #celów #wyzwanie #dobre_uczynki #ludzie #lista_marzeń #stop #hitch-hiking #Memminegn #pozytywne #rób_rzeczy_ktorych_się_boisz #wakacje #memorise #make #wish #make_a_wish #makeawish #polishgirls #ludzie_są_dobrzy #mężczyzi_bohaterami #men-hero #anywhere #fun #just_do_it!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz